Zaczyna się świetnie i z grubsza tak, jak zaczynała się fascynacja świata muzyką eksperymentalną. Fragmentem filmu science fiction z końca lat 50., jednej z tych wizji wyprawy w nieznane, których nie można było muzycznie zilustrować w znajomy sposób. Potrzebna była nowa muzyka z takich miejsc jak Studio Eksperymentalne Polskiego Radia. A w tych miejscach – ludzie tacy jak realizator dźwięku, ale i kompozytor Eugeniusz Rudnik. Opowieść o człowieku staje się w tym dokumencie opowieścią o awangardzie muzycznej w ogóle. Nie do końca prezentuje on historię życia Rudnika, a nawet nie w pełni wykorzystuje jego osobowość i naturalny sposób bycia chłopa, żołnierza, a potem inżyniera, który stał się kluczową postacią studia. Brak ten rekompensują jego proste, ale celne spostrzeżenia dotyczące samej muzyki. To tej ostatniej pozostaje wierna reżyserka, próbując – na różne sposoby – ilustrować miniatury kompozytora obrazem. Wychodzi z tego bardziej impresja niż wyczerpująca opowieść o muzyce eksperymentalnej. Bardziej inspiracja do poszukiwań niż film o charakterze edukacyjnym. Co przy dzisiejszym, rosnącym dostępie do różnych źródeł archiwalnych, może być bardziej zaletą niż wadą.
15 stron świata, reż. Zuzanna Solakiewicz, prod. Polska/Niemcy, 79 min