Film

Głosy niewinności

Wstrząs, jaki wywołuje meksykański dramat „Głosy niewinności” Luisa Mandokiego o nieletnich ofiarach wojny domowej w Salwadorze, jest większy niż w przypadku standardowych produkcji tego typu i choćby dlatego nie wolno go przegapić. Przedstawia historię wielodzietnej rodziny żyjącej na głębokiej prowincji w slumsach i pozostawionej bez środków do życia oraz należytej ochrony w czasie krwawych walk między miejscową partyzantką a armią.

Uwaga skupia się na losach szybko dorastającego 11-letniego chłopca (znakomita rola Carlosa Padilli), przejmującego rolę pana domu po porzuceniu rodziny przez ojca. Grozi mu wcielenie do wojska – w kraju pogrążonym w bratobójczej, bezsensownej wojnie obowiązuje bowiem zasada poboru dzieci, które ukończyły dwunasty rok życia. Matka chłopca (świetna, przejmująca rola Leonory Vareli) robi wszystko, by ustrzec syna przed pewną śmiercią, ale dobrego wyboru w zasadzie nie ma. Chłopak prędzej czy później znajdzie się po jednej z walczących stron i żeby nie zostać zabitym, sam będzie musiał zabijać.

Wymowa „Głosów niewinności”, choć patetyczna, nie razi przesadnym apelowaniem do wartości humanistycznych. Film o wojennym horrorze opowiedziany został z dystansem i humorem. Mówi raczej o magicznym czasie dzieciństwa z perspektywy tych, którzy nie rozumieją, na czym polega groza zachowania dorosłych, i którzy tylko instynktownie wyczuwają okrucieństwo świata.

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną