Potwór z Mokotowa
Recenzja filmu: „Mój ojciec Staś”, reż. Andrzej Dudziński, Magdalena Dygat-Dudzińska
Magda Dygat kilka lat temu napisała książkę wspomnieniową „Rozstania”, teraz wspólnie z Andrzejem Dudzińskim przygotowała bardzo ciekawy dokument o Stanisławie Dygacie pisarzu i Dygacie ojcu. O mężczyźnie, który nie chciał dorosnąć. Zakochał się w aktorce Władysławie Nawrockiej i stworzyli dom artystycznej cyganerii. Jak wspominał Jan Kott, zostawili kiedyś małą Magdę w szatni i zgubili numerek. Kiedy wrócili, szatniarka nie chciała im wydać dziecka bez numerka. Magda myślała, że tak jest u wszystkich, że rodziców nie ma, że się na nich czeka, że samemu trzeba być dorosłym. Wiadomo było, że Dygat nie znosił nudy i spokoju, coś się musiało dziać. I że potwornie męczył się przy pisaniu: „Siadam i wiele razy wstaję, bo dochodzę do wniosku, że nie umiem pisać” – mówi na archiwalnym nagraniu.
Opowiadają o nim nieżyjący przyjaciele (głosami aktorów) i żyjący, tacy jak Janusz Głowacki. Jak terroryzował otoczenie, jak nieustannie dzwonił, jak nazwali go „potworem z Mokotowa”. Ale najważniejsza jest opowieść córki. Opowiada, że było dwóch ojców – jeden, którego pamiętała z dzieciństwa, kochający, oraz ten, który w pewnym momencie zerwał z nią, powiedział, że nie chce być ojcem. Nie potrafił. Ale kiedy byli razem w kinie, oboje cieszyli się jak dzieci. Opowieść Magdy Dygat ma inną tonację niż ta w książce. Teraz widzi go z jego ograniczeniami i nieumiejętnością kochania kogokolwiek. I stara się go zrozumieć.
Mój ojciec Staś, TVP2, emisja 23 lutego, godz. 22.50