Pierwsze długie ujęcie martwego miasteczka sugerowałoby, że znajdujemy się w rzeczywistości lat 70. minionego wieku, jeśli nie wcześniej. Ale to współczesne kino, pokazujące zachodni Teksas bez upiększenia, z lekką stylizacją westernową (kowboj na koniu na stacji benzynowej). Akcja, jak w dobrym kryminale, zaczyna się od napadu na bank. Rabusiami są dwaj bracia mający osobiste powody, by mścić się na właścicielach. W pościg za nimi wyruszają dwaj strażnicy Teksasu: wybierający się wkrótce na emeryturę typowy Amerykanin (doskonały Jeff Bridges) oraz pół-Indianin, więc poniekąd bracia przybrani, lecz niedobrani, o czym świadczą ich błyskotliwe, niepozbawione złośliwości dialogi. Szkocki reżyser David Mackenzie (m.in. „Młody Adam” i „Ostatnia miłość na Ziemi”), wykorzystując konwencję kina gatunkowego, zafundował Amerykanom rodzaj psychoanalizy, pokazując, jak niewiele zmienili się od czasów, kiedy kowboje walczyli na tej ziemi z Komanczami. Tylko kto z kim prowadzi obecnie wojnę i jaka jest w tym wszystkim rola banków?
Klimat filmu współtworzą świetne zdjęcia stale współpracującego z Mackenziem Gilesa Nuttgensa. Mimo westernowych plenerów niebo nad Teksasem pozostaje zachmurzone i niepokojące. Autorami muzyki są Nick Cave i jego stały współpracownik Warren Ellis, więc ścieżka dźwiękowa jest dodatkowym walorem filmu. Dodajmy, że kostiumy projektowała Małgosia Turzyńska, utalentowana Polka robiąca karierę w Ameryce.
Aż do piekła, reż. David Mackenzie, prod. USA, 102 min