Budząca ekstremalne emocje okrutna bajka o kazirodczej miłości zaskakiwała połączeniem szokujących obrazów przemocy i subtelnych, poetyckich symboli cierpienia, osadzonych w mitologii greckiej oraz dalekowschodniej tradycji.
Osobliwa mieszanka perwersji, zbrodni i wyrafinowanej psychoanalizy stanowi również istotny element „Pani Zemsty” – trzeciej części krwawej trylogii Koreańczyka, w skład której oprócz „Old Boya” wchodzi thriller „Pan Zemsta” (2002). Jej bohaterką jest młoda, skrzywdzona przez sadystycznego opiekuna kobieta, która niesprawiedliwie odsiaduje długoletni wyrok za zamordowanie 6-letniego chłopca. Więzienną pokutę znosi marząc o odwecie. Wprowadzając po 13 latach swój szaleńczy plan w życie uświadamia sobie jednak, że stała się ofiarą własnej nienawiści.
Niezbyt oryginalną fabułę przypominającą w streszczeniu „Kill Billa” reżyser prowadzi w formie retrospekcji, stosuje do tego liczne przeskoki czasowe, mnoży tajemnicze postaci, które jak w reportażu komentują poczynania mścicielki. Nie ulega wątpliwości, że to pogmatwanie narracyjne służyć ma skupieniu uwagi na ocenie moralnej działań tytułowej bohaterki, a ściślej na utrudnieniu odpowiedzi na pytanie, kim właściwie ona jest: słodką diablicą, krwiożerczą modliszką o niewinnej duszy, aniołem zemsty czy zwyczajną zbrodniarką?