Szósta pozycja w imponującym dorobku Kanadyjczyka Xaviera Dolana – za miesiąc kończy dopiero 28 lat – przyniosła mu największy jak dotąd sukces. Adaptacja kameralnej sztuki teatralnej zmarłego na AIDS Jean-Luca Lagarce’a „To tylko koniec świata” zdobyła Grand Prix na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, zachwyceni krytycy pisali nawet, że w pełni zasłużyła na Złotą Palmę. Zapatrzony w siebie autor „Zabiłem moją matkę” i „Mamy” pozostaje wierny sobie, znów wszystko kręci się wokół piekła rodzinnego, homoseksualizmu, rozliczeń ze śmiercią na pierwszym planie. Ale film wydaje się zaledwie efektownym szkicem, wprawką zrealizowaną po to, by móc przyjrzeć się z bliska koncertowi w wykonaniu największych francuskich gwiazd: Vincenta Cassela, Marion Cotillard, Léi Seydoux oraz Nathalie Baye w roli ekscentrycznej, despotycznej matki, niepotrafiącej zapanować nad podziałami wśród bliskich.
To tylko koniec świata, reż. Xavier Dolan, prod. Francja, Kanada, 97 min