Kto lubi kryminały przesiąknięte – nieprzesadnie – krwią, kłamstwem i nieprawością, snute w spokojnym tempie, stylizowane na osadzone z dala od miast opowieści braci Coen, pozwalające obserwować lokalne obyczaje i cechy charakteru w krzywym zwierciadle, ten z łatwością odnajdzie się w sennej atmosferze estońskiej „Matki”. Kadri Kõusaar, autorka tego dzieła, zna się bardzo dobrze na naturze ludzkiej. Świetnie rozumie, co to dystans, samokontrola i samoopanowanie, powściąganie emocji, a także sceptycyzm co do tego, że człowiek jest stworzony do czynienia dobra. Można założyć, że bohaterowie filmu są uosobieniem stereotypowych estońskich cech znanych jedynie wąskiej grupie znawców hanzeatyckiej kultury, co wcale jednak nie przeszkadza identyfikować się z nimi i mieć poczucie, że uczestniczy się w interesującej grze, której reguły nie są do końca znane.
Matka (Ema), reż. Kadri Kõusaar, prod. Estonia, 2016, 89 min