Film

Piana złudzeń

Recenzja filmu: „Historia pewnego życia (Une vie)”, reż. Stéphane Brizé

Judith Chemla (w środku) jako tracąca złudzenia arystokratka Judith Chemla (w środku) jako tracąca złudzenia arystokratka Aurora Films / materiały prasowe
Może za wiele jest w filmie czarnej rozpaczy, ale to godne polecenia, wysokiej klasy kino.

Zaskakująco ciekawa, współcześnie brzmiąca kostiumowa ekranizacja klasycznej, debiutanckiej powieści Guy de Maupassanta „Une vie”, zrealizowana w wyjątkowym, poetycko-dokumentalnym stylu. Dwukrotnie wcześniej filmowana – w 2004 r. powstał nawet serial na jej podstawie – książka dedykowana jest Flaubertowi. Mówi o utracie złudzeń pewnej arystokratki wychowanej w klasztorze w Rouen, tak jak pani Bovary idealistki i marzycielki, boleśnie odczuwającej zderzenie romantycznych wyobrażeń z miałkością i okrucieństwem XIX-wiecznej rzeczywistości. Wracając do rodzinnego zamku w Peuples, młoda bohaterka (Judith Chemla) ma głowę wypełnioną przede wszystkim wzniosłymi obrazami miłości, zaś to, co ją później spotyka – nielojalne zachowanie służącej, zdrady męża, niewdzięczność dziecka, śmierć rodziców – zamienia jej życie w piekło.

Historia pewnego życia (Une vie), reż. Stéphane Brizé, prod. Belgia, Francja, 110 min

Polityka 24.2017 (3114) z dnia 12.06.2017; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Piana złudzeń"
Reklama