Film

Ofiara systemu

Recenzja filmu: „Sława”, reż. Kristina Grozeva, Petar Valchanov

Stefan Denolyubov (po prawej) w głównej roli bohaterskiego kolejarza Stefan Denolyubov (po prawej) w głównej roli bohaterskiego kolejarza Bomba Film / materiały prasowe
Znakomicie wyreżyserowane, trzymające w napięciu widowisko.

W prozie Franza Kafki, z którą warto zderzyć „Sławę”, człowiek przez całe życie obawia się konfrontacji z ciemną prawdą o sobie samym. W bułgarsko-greckim filmie to system broni się wszelkimi sposobami przed wyjawieniem prawdy o korupcyjnych metodach działania i postawieniem go w stan oskarżenia. Demonicznej mocy władzy doświadcza na własnej skórze szeregowy funkcjonariusz ochrony kolei, prostoduszny biedak, który pewnego dnia znajduje przy torach znaczną sumę pieniędzy. Gdyby zachował gotówkę tylko dla siebie, nie musiałby się już o nic w życiu martwić, tymczasem zgłasza się na policję, ściągając na siebie lawinę podejrzeń oraz obraźliwych komentarzy nierozumiejących go kolegów z pracy. Gęstniejąca atmosfera paranoi towarzysząca późniejszym wydarzeniom przywodzi na myśl finezyjną, sadystyczną zabawę znaną z kina braci Coen. W nakręcaniu spirali absurdu ważną rolę odgrywa zegarek marki Slava, który ministerstwo transportu chce wręczyć bohaterskiemu kolejarzowi w czasie transmitowanego przez telewizję propagandowego show, mającego zatrzeć wrażenie nieuczciwych praktyk na urzędniczych szczytach. Znakomicie wyreżyserowane, trzymające w napięciu widowisko stanowi przykład udanego mariażu kina moralnego niepokoju z uniwersalną przypowiastką, odzwierciedlającego lęki i niepokoje milionów ludzi żyjących w świecie kapitalistycznego bezprawia.

Sława (Slava), reż. Kristina Grozeva, Petar Valchanov, prod. Bułgaria, Grecja 2016, 101 min

Polityka 29.2017 (3119) z dnia 18.07.2017; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Ofiara systemu"
Reklama