Było „ET” czy „Wakacje z duchami”, teraz dołączy do nich również całkiem udany polski debiut „Tarapaty”. Julka (Hanna Hryniewicka) zaczyna wakacje, ale niestety musi się nią latem zaopiekować nie najprzyjemniejsza ciotka (Joanna Szczepkowska), zwana przez sąsiadów z warszawskiej kamienicy Hrabiną. Julka nieświadomie ułatwia kradzież z mieszkania ciotki archiwalnych planów odbudowy stolicy, a potem próbuje je odzyskać z pomocą nowego kolegi Olka (Jakub Janota-Bzowski) i jego psa Pulpeta. Wtedy okazuje się, że w papierach zapisana została też rzecz dużo ciekawsza – mapa do zamurowanego w ścianie skarbu.
Choć reżyserka i scenarzystka Marta Karwowska przykłada dużą wagę do pokazania, w jaki sposób przeżywanie tej przygody pomaga dzieciom zacząć rozumieć świat dorosłych, to nie traktuje całości do końca poważnie. Czerpie bowiem także z innych sprawdzonych tropów – z przygodowych historii Edmunda Niziurskiego czy Adama Bahdaja: za element komediowy odpowiada tu grupa aktorów w rolach drugoplanowych (oprócz Szczepkowskiej warto wymienić Krzysztofa Stroińskiego czy Jadwigę Jankowską-Cieślak). To komiczność odróżnia „Tarapaty” od ostatnich zdecydowanie bardziej mrocznych i poważnych produkcji filmowych i telewizyjnych o dzieciach, skierowanego do trochę starszej publiczności serialu „Stranger Things” czy ekranizacji horroru Stephena Kinga „To”. „Tarapaty” to tylko, jak powiedzieliby Amerykanie, „good clean fun”, czyli dobra czysta zabawa.
Tarapaty, reż. Marta Karwowska, prod. Polska 2017, 83 min