Film

Modigliani – pasja tworzenia

◊ ◊ ◊

Film koncentruje się na ostatnich latach życia włoskiego twórcy, a więc czasach, gdy trawiony przez gruźlicę, alkoholizm i narkotykowe uzależnienie praktycznie gasł w oczach. Grający go Andy Garcia bardzo starał się wejść w skórę artysty przeklętego. I pewnie by mu się udało, gdyby schudł ze 20 kilo...

Ale też twórcom filmu chyba niespecjalnie zależało na historycznej prawdzie. Dowolnie żonglują faktami, rozbudowują jedne wątki (związek artysty z Jeanne Hebuterne i konflikt z Picassem), pomijają zaś te, które nie pasują do konwencji (Modigliani jako nałogowy podrywacz – nie wspominają nawet, że miał syna). Zaś z filmowego, pełnego dramatycznych wydarzeń, ostatniego dnia życia artysty (wizyta w urzędzie stanu cywilnego, pobicie przez nieznanych sprawców, konkurs malarski) prawdziwy jest tylko jeden fakt: że malarz rzeczywiście umarł. Trudno więc uznać ów obraz za rzetelną opowieść biograficzną i miłośników sztuki z pewnością rozczaruje.

Natomiast ma szanse zachwycić zwolenników kina typu love story. Nastrojowe kadry, sentymentalne powroty do lat dzieciństwa i chwytające za serce wydarzenia mnożą się jak króliki, a następujące po sobie wzruszające finałowe sceny sprawiają, że nawet najbardziej nieczuły i cyniczny widz sięgnie w końcu po chusteczkę, by otrzeć łzy.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną