Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Czerwony domek na drzewie

Recenzja filmu: „Dziedzictwo (Hereditary)”, reż. Ari Aster

Gabriel Byrne i Toni Collette jako Steve i Annie Grahamowie. Gabriel Byrne i Toni Collette jako Steve i Annie Grahamowie. Monolith Films / materiały prasowe
Nikt nie ma tu kontroli nad własnym życiem i nie może świadomie przeciwdziałać temu, co go czeka.

Fragment „Dziedzictwa”, w którym człowiek staje w płomieniach, został przez pomyłkę wyświetlony parę miesięcy temu przed animacją dla dzieci w Australii. Rodzice jednocześnie zasłaniali dzieciom oczy, uszy i krzyczeli w stronę kabiny projekcyjnej, ale pewnie nie uchronili pociech przed lekką traumą. Scena jest mocna, choć cały film, w którym debiutujący reżyser i scenarzysta Ari Aster nawiązuje do „Egzorcysty” czy „Nie oglądaj się teraz”, nie będzie już dla dorosłych widzów tak bardzo przerażający, jak bardzo jest przygnębiający i pokręcony. Trudno więc polecać oglądanie go ludziom, którzy właśnie przeżywają żałobę po nieudanych bądź ostatecznie zakończonych relacjach z bliskimi ludźmi. Może być dla takich żałobników nieprzyjemnym przeżyciem. Bo choć Aster wykorzystuje tropy charakterystyczne dla horroru: rozkopany grób, książki z runami, rój insektów, czerwona poświata z domku na drzewie, to nie są one w „Dziedzictwie” znaczące.

Oczywiście jest też krwawo, ale największe przygnębienie wywołuje zabieg jak z greckiej tragedii albo z perspektywy ofiarnego baranka: rozwój wypadków jest nieunikniony, bo nikt nie ma tu kontroli nad własnym życiem i nie może świadomie przeciwdziałać temu, co go czeka. A Aster, który nawiązuje też do tragedii własnej rodziny, naprawdę skutecznie wkłada wszystkie palce w rany wywołane nagłą śmiercią bliskiego i następującym poczuciem winy i nieukojeniem. Z ciężkim sercem ogląda się więc, jak Annie (Toni Collette), która z ulgą reaguje na śmierć matki – trudnej, mającej swoje okultystyczne prywatne rytuały – musi niedługo potem poradzić sobie z o wiele brutalniejszą stratą i z jej zanurzonymi w okultyzmie miażdżącymi konsekwencjami. Collette gra postać, która niespecjalnie lubi własne dzieci, dotyka różnych sfer tabu, zarazem wyrażając grymasem czystą złość i przerażenie. Jest ciepły czerwiec, ale trudno wyjść z kina bez przekonania, że za tę postać zimą przyszłego roku aktorka może odebrać kilka lśniących statuetek.

Dziedzictwo (Hereditary), reż. Ari Aster, prod. USA 2018, 127 min

Polityka 25.2018 (3165) z dnia 19.06.2018; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Czerwony domek na drzewie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

AIDS: czy to nadal wstydliwa choroba i wyrok? „Wciąż się boimy, że ktoś krzywo spojrzy”

Często nie wiemy, że jesteśmy zakażeni. Wciąż się boimy, „że ktoś krzywo spojrzy”, a wiedza, że test można zrobić szybko i anonimowo, nie jest powszechna – mówi Bartosz Żurawiecki, autor reportażu „Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce”, w Światowym Dniu AIDS.

Mateusz Witczak
01.12.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną