Film

Tępy kieł

Recenzja filmu: „The Meg”, reż. Jon Turteltaub

„The Meg”, reż. Jon Turteltaub „The Meg”, reż. Jon Turteltaub Capital Pictures / East News
Cała akcja to dwubiegunowa seria scen tragicznych i silących się na komizm.

Zwiastun „The Meg”, filmu o podwodnej stacji badawczej i okrążającym ją gigantycznym prehistorycznym rekinie, ze swingującą piosenką Bobby’ego Darina „Beyond the Sea”, obiecywał, że efekt końcowy nie będzie do końca poważny. Jednak „The Meg” okazał się filmem na serio, do tego niezabawnym, tępym, nudnym. I choć budżet tej chińsko-amerykańskiej produkcji musiał być bardzo wysoki, sam komputerowo wygenerowany rekin nie jest nawet straszny – przepływa przez ekran co pewien czas jak gigantyczny oliwkowy śpiwór, a ze swoją nieproporcjonalnie niewielką szczęką nie jest w stanie przegryźć się przez nowoczesne plastikowe klatki ochronne. Nawet z prehistoryczną, gigantyczną kałamarnicą walczy w tym filmie poza ekranem, a przy gęsto zaludnionych chińskich plażach nurkuje praktycznie bez ofiar.

The Meg, reż. Jon Turteltaub, prod. Chiny, USA, 113 min

Polityka 34.2018 (3174) z dnia 21.08.2018; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Tępy kieł"
Reklama