Biały proszek, czarny deszcz
Recenzja serialu: „Ślepnąc od świateł”, reż. Krzysztof Skonieczny
Prace nad serialową adaptacją bestsellerowej powieści Jakuba Żulczyka zaczęły się tuż po jej wydaniu w 2014 r. Krzysztof Skonieczny, aktor i twórca teledysków dla topowych artystów, był wtedy tuż po premierze swojego autorskiego filmu, obsypanego nagrodami „Hardkor Disko”. „Ślepnąc od świateł” to także symfonia wyrafinowanych obrazów, pełna filmowych odniesień i swoistych cytatów, ze zdjęciami kręconymi głównie w Warszawie, ale też w Czarnobylu, na Dolnym Śląsku i w Argentynie. W opowieści o przedświątecznym tygodniu z życia Kuby, warszawskiego dilera kokainy, któremu (podobnie jak innym bohaterom serialu) dotąd wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą – odbija się współczesna Warszawa, a także, szerzej, Polska. Do wyczerpującego biegu po sukces, awans i pieniądze potrzebująca napędu, który kokaina symbolizuje. Razem z dilerem zwiedzamy Warszawę, od dołów po samą górę: gangsterzy, branża kreatywna, politycy, celebryci i zadbane panie domu z Konstancina. Nie wszystkie odcinki i sceny trzymają równy poziom, podobnie jest z aktorstwem – temperatura rośnie, gdy na ekranie pojawiają się Jan Frycz, Robert Więckiewicz czy Janusz Chabior, za to grający dilera raper Kamil Nożyński najlepiej wypada w momentach niewymagających od niego wyrażania emocji. Niemniej duże brawa dla twórców za ambicje, rozmach i dbałość o szczegóły w tym oryginalnym portrecie naszego tu i teraz.
Ślepnąc od świateł, reż. Krzysztof Skonieczny, 8 odc., HBO GO, od 27 października