Sztuczny ty
Recenzja serialu: „Czarne lustro 5”, reż. Charlie Brooker i Annabel Jones
Zapowiedzią 5. sezonu serialu „Czarne lustro” był pokazany tuż przed Nowym Rokiem odcinek specjalny „Bandersnatch”, interaktywny, w którym widz wybierał, jak rozwinie się historia głównego bohatera. Trzy nowe odcinki są, podobnie jak poprzednie, zamkniętymi opowieściami, kręconymi z filmowym rozmachem (i na całym świecie), osadzonymi w tym samym uniwersum z przyszłości. Problematyka też pozostaje ta sama: blaski i cienie ludzkiego (współ)życia z rozwijającą się w szalonym tempie technologią. Tym razem jednak ton całości wydaje się jakby nieco jaśniejszy, wiara twórców w wartość rzeczywistości niewirtualnej – także w przyszłości – wydaje się silniejsza, podobnie jak wiara w człowieka w ogóle. Gry komputerowe nowej generacji, uzależniające media społecznościowe czy sztuczna inteligencja w przemyśle rozrywkowym stają się tematami pełnego emocji dramatu psychologicznego (najlepszy z całej trójki odcinek „Smithereens”) czy filmu młodzieżowego (najsłabszy „Rachel, Jack and Ashley Too”). W obsadzie m.in. Anthony Mackie i Yahya Abdul-Mateen II, Andrew Scott oraz Miley Cyrus. Ta ostatnia aktorsko odstaje, za to bardzo pasuje do tematu filmu. Efekt świeżości „Czarne lustro” ma zdecydowanie za sobą, ale wciąż sporo mówi o ludziach.
Czarne lustro 5 (Black Mirror 5), autorstwa Charliego Brookera i Annabel Jones, Netflix, od 5 czerwca