W sensacyjnej komedii „Kumple na zabój” Richarda Sheparda gra sfrustrowanego płatnego mordercę pracującego dla tajemniczej organizacji zlecającej mu zadania nie do wykonania. Anty-Bond mocno popija, spędza wolne chwile z poznanymi w nocnych barach dziewczynami i generalnie ma dość takiego życia, co definitywnie sobie uświadamia w dniu swoich urodzin.
Traf chce, że w hotelowej knajpie w Mexico City spotyka wtedy przegranego biznesmena (Greg Kinnear), który przeżywa równie nieciekawy moment. Ta dwójka skrajnie niepasujących do siebie gości wspierając się w biedzie postanawia złączyć siły i wspólnie działać, w czym niemały udział ma również piękna żona niedoszłego bankruta (Hope Davis).
Lekka, parodystyczna konwencja filmu, po dość długim psychoanalitycznym prologu, zmienia się nieoczekiwanie w kino akcji, a w finale mamy już lekko nieświeży balet przypominający wygłupy Flipa i Flapa. Kto nie lubi takich stylistycznych przewrotek, może sobie to dziełko darować, ale dla fanów 007 to pewnie będzie odkrycie.