Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Dom nad jeziorem

◊ ◊ ◊ ◊

Jest to sentymentalny, wywiedziony z ducha przeżywającej trzecią młodość prozy Jane Austen melodramat, który śmiało można polecić nie tylko zakochanym. Wszystko w tym filmie, który wyreżyserował Alejandro Agresti, podane jest według najlepszych hollywoodzkich recept. Są piękne jesienno-zimowe widoki Chicago z malowniczymi, wbitymi w chmury wieżowcami; stylowe kawiarnie, w których czule gruchają do siebie pary; jest też wielkie, tragiczne uczucie nie mogące znaleźć dla siebie spełnienia.

Trzeźwo myślącą, cierpiącą na nadmiar dystansu do świata, raczkującą w lekarskiej profesji panią doktor gra wyćwiczona w tego typu charakterach Sandra Bullock. Natomiast w subtelnego idealistę i zdolnego architekta beznadziejnie w niej zakochanego wciela się Keanu Reeves – aktor o chłopięcej twarzy, szczerym spojrzeniu, nienagannej sylwetce, którego trudno podejrzewać o jakiekolwiek niecne zamiary.

Zwroty akcji pojawiają się z zegarmistrzowską precyzją, zgodnie z regułami gatunku, wyciskając z widzów łzy w tych momentach, w których należy, a przed banałem chroni film zaskakujący, bo wyjęty z konwencji science fiction pomysł autorstwa amerykańskiego dramaturga Davida Auburna, uhonorowanego Pulitzerem za głośną sztukę „Dowód”. Polega on na wykorzystaniu motywu przesunięcia w czasie, trochę w stylu komedii „Dzień świstaka” – zamiast linearnie rozwijającej się fabuły mamy więc dwa równolegle toczące się wątki, rozgrywające się „równocześnie” w 2004 i 2006 r. Osadzeni w różnych światach i czasach bohaterowie dziwnym zrządzeniem losu (ach, ta miłość) potrafią komunikować się ze sobą, piszą nawet do siebie listy i przesyłają sobie podarunki, ale trudno im znaleźć taką przestrzeń, w której mogliby się realnie spotkać.

Karkołomny pomysł sprawdza się wybornie, ale o logice lepiej w tym wypadku zapomnieć.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną