Rzecz jest o pomysłowym wykorzystaniu... trupa, którego znajduje w kontenerze na śmieci podstarzały właściciel zadłużonego biura turystycznego na dalekiej Alasce (Robin Williams). Porzucone przez bandytów zwłoki służą mu do wyłudzenia ogromnego odszkodowania z polisy zaginionego brata. Spirala absurdu nakręca się, gdy nieoczekiwanie w miasteczku zjawia się dawno niewidziany brat (Woody Harrelson), a do gry przystępuje podejrzewający oszustwo niezwykle ambitny detektyw z firmy ubezpieczeniowej (Giovanni Ribisi).
Niedorzeczna, komiczno-surrealistyczna fabuła filmu przypomina chwilami „Fargo” braci Coen: jeden drobny błąd bohatera wywołuje lawinę nieprzewidywalnych zdarzeń. Im dziwniejsza zaś sytuacja, tym bardziej zaczynają się liczyć psychologiczne niuanse. Chociaż znani hollywoodzcy aktorzy grają tu na ogół osoby o nieskomplikowanej psychice, starają się nadać im głębi, zaakcentować ich wrażliwość, wydobyć nerw i dramatyzm postaw.
W konfrontacji z komiksowym splotem akcji daje to pożądany, groteskowy efekt.