Film

Demon domu

Recenzja serialu: „Terror: Dzień hańby”, AMC

„Terror: Dzień hańby”, AMC „Terror: Dzień hańby”, AMC AMC / materiały prasowe
Historyczne fakty jako punkt wyjścia, zamknięta społeczność, rosnąca paranoja oraz żądny krwi demon.

Trumpowskie obozy internowania dla imigrantów nie są w Stanach nowością – przypominają twórcy drugiego sezonu antologii „Terror”. Pierwszy, powszechnie chwalony, wychodził od historycznych faktów – w połowie XIX w. dwa okręty brytyjskiej marynarki wojennej wyruszyły do Arktyki na poszukiwanie tzw. Przejścia Północno-Zachodniego i słuch o nich zaginął. Po drodze fabuła skręciła jednak w stronę widowiskowego kina grozy, z morderczą bestią jako pojemną metaforą. W serii drugiej jest podobnie: historyczne fakty jako punkt wyjścia, zamknięta społeczność, rosnąca paranoja oraz żądny krwi demon. A że całość jest tym razem osadzona w kulturze i mitologii japońskiej, to kino grozy zastępuje japoński horror gore.

Akcja dzieje się w 1941 r. w społeczności japońskich imigrantów na kalifornijskiej Terminal Island. Po ataku na Pearl Harbor mniejszość ta została potraktowana jak szpiedzy in spe: pozbawiona praw obywatelskich, mienia i zamknięta w obozach internowania. Serial z pieczołowitością oddaje tamte realia, także dlatego, że jego twórcami są osoby, które znają je albo z własnego doświadczenia (jak grający członka starszyzny George Takei, gwiazda m.in. „Star Treka”), albo z przekazów rodzinnych. Głównym bohaterem jest Chester Nakayama (Derek Mio), młodzieniec urodzony już na amerykańskiej ziemi i czujący się bardziej Amerykaninem niż Japończykiem, wbrew realiom wojennym, politycznym i społecznym. Podejmuje śledztwo w sprawie tajemniczych zgonów i wiele wskazuje na to, że jego wynik będzie miał wiele wspólnego z nim samym i jego życiowymi wyborami.

Terror: Dzień hańby (Terror: Infamy), AMC, od 15 sierpnia, godz. 22, 10 odc.

Polityka 33.2019 (3223) z dnia 12.08.2019; Afisz. Premiery; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Demon domu"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną