Wszyscy jesteśmy ofiarami
Recenzja filmu: „Dzięki Bogu”, reż. François Ozon
To pierwsza we Francji pełnometrażowa fabuła poświęcona pedofilii w Kościele katolickim, przeciwko której protestowano z nie mniejszym oburzeniem jak w przypadku naszego „Kleru”, choć jest mniej ekspresyjna i została zrealizowana wyłącznie z punktu widzenia ofiar.
Formalnie dramat Ozona nawiązuje do oscarowego „Spotlight”. Rzecz dotyczy nagłaśnianego przez francuskie media śledztwa grupy mężczyzn, praktykujących katolików, którzy byli w młodości wykorzystywani seksualnie przez znanego księdza i wychowawcę młodzieży Bernarda Preynata. Skandal wybuchł cztery lata temu w Lyonie, gdy jedna z ofiar, dowiedziawszy się, że ojciec Preynat nie został odsunięty od posługi kapłańskiej i wciąż może molestować, zdecydowała się ujawnić drastyczne szczegóły popełnionych przez niego czynów na obozie dla skautów, na którym przebywała 25 lat temu.
Film rekonstruuje to śledztwo, koncentrując uwagę na traumie i odzyskiwaniu pamięci przez wówczas 8–12-letnie ofiary. A także na utrudnianiu ujawnienia prawdy przez wysoko postawionych dostojników. Ozon opiera się na licznych dokumentach, m.in. na listach pisanych do papieża, relacjach psychoterapeutów oraz reakcjach rodzin ofiar, które w większości stają murem po stronie poszkodowanych.
Od momentu założenia La Parole Liberte, organizacji zajmującej się ujawnianiem wykroczeń i przestępstw seksualnych Preynata (odpowiednika naszej fundacji „Nie lękajcie się”), czyli od 2015 r., zostało potwierdzonych ponad 70 przypadków. Preynat nieoficjalnie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił wyrażenia publicznie skruchy, obawiając się zemsty. Poddał się procesowi kanonicznemu, ale obronił przed oskarżeniami w procesie karnym, unikając ewentualnych roszczeń finansowych.
W filmie zostaje też przywołane niesławne nazwisko ks.