Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Metale ciężkie

Recenzja filmu: „Mandy”, reż. Panos Cosmatos

„Mandy”, reż. Panos Cosmatos „Mandy”, reż. Panos Cosmatos Velvet Spoon / materiały prasowe
Bardzo krwawe kino, zdecydowanie nie dla wszystkich, ale ci, którzy pójdą, będą nim zachwyceni.

Gwałtowny koniec miłości jest wątkiem, którym grecko-kanadyjski reżyser Panos Cosmatos chciał zająć się w horrorze „Mandy”. Jednak poważny przekaz jest tu zdominowany przez prostą, wręcz stereotypową warstwę fabularną – ot, drwal mieszkający w latach 80. w Appalachach zostaje bardzo skrzywdzony. I chce zemścić się za to na sekcie, której przywódca miesza wersety biblijne z LSD. Drwalem jest Nicolas Cage, znany z serwowania w przeciętnych filmach przesadnych wybuchów złości. Tu jednak wpasowuje się idealnie w szaleństwo stworzonego przez Cosmatosa świata. Wszyscy tu są na LSD, czego tęczowe efekty reżyser wraz z operatorem Benjaminem Loebem pokazują w szalenie piękny sposób. I właśnie zachwycająca warstwa wizualna, pełna inteligentnych odwołań do konwencji fantasy czy heavy metalu, decyduje o oryginalności filmu. Przemyślana i prowadzona silną reżyserską ręką „Mandy” jest od strony obrazu tak dobra, że bez przesady można ją porównać do dzieł Davida Lyncha czy Stanleya Kubricka, kojarzy się też z „Wieżą. Jasnym dniem” nagrodzonej Paszportem POLITYKI Jagody Szelc. Pokazuje rzeczywistość, którą wszyscy znamy, ale ustala dla niej już nowe zasady. Efektem jest bardzo krwawe kino, zdecydowanie nie dla wszystkich, ale ci, którzy pójdą, będą nim zachwyceni.

Mandy, Panos Cosmatos, prod. Wielka Brytania, Belgia, USA 2018, 121 min

Polityka 42.2019 (3232) z dnia 15.10.2019; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Metale ciężkie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Kraj

Sondaż „Polityki”: Jak Polacy oceniają 8 lat rządów PiS. Czy te wyniki dają nadzieję?

Nasz sondaż pokazuje, że pewna grupa elektoratu opozycji tkwi w specyficznym politycznym półśnie: może by i chcieli, aby PiS stracił władzę, ale się przy tym nie upierają. Stale trzeba im wysyłać nowe impulsy, uzmysławiać ekscesy władzy (ostatnio afera wizowa), aby wyrwać ich z przekonania, że „jest tak jak zawsze i lepiej nie będzie”. Natomiast PiS już obudził swoich wyborców-śpiochów.

Mariusz Janicki
20.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną