Szpiegowski thriller wyreżyserowany przez debiutanta Łukasza Kośmickiego (więcej w rozmowie z reż. Łukaszem Kośmickim) w niczym nie ustępuje zagranicznym produkcjom tego typu. To trzymająca w napięciu sensacyjna historia mająca nie tylko bawić, ale też przypominać ponure czasy zimnej wojny. Misternie skonstruowana fabuła „Ukrytej gry” rozgrywa się na terenie Pałacu Kultury i Nauki w październiku 1962 r., w momencie gdy światu groził wybuch nuklearnego konfliktu wywołanego kryzysem w Zatoce Świń. Ameryka i ZSRR parły do konfrontacji. A Europa Wschodnia, w tym oczywiście Polska, stanowiła żywy poligon doświadczalny obcych wywiadów – do czego umiejętnie, z odpowiednią dozą dystansu i czarnego humoru nawiązuje film. Kośmicki zebrał najlepszych fachowców pod słońcem. Bill Pullman („Zagubiona autostrada”) i Aleksiej Sieriebriakow („Lewiatan”) wcielają się w szachowych arcymistrzów toczących pojedynek, od którego zależy los wszystkich. Partneruje im Robert Więckiewicz, czujący się jak ryba w wodzie w roli wiecznie pijanego aparatczyka, dyrektora PKiN. To dreszczowiec pełną gębą. I chociaż Oscara z tego nie będzie, przyjemność gwarantowana.
Ukryta gra, reż. Łukasz Kośmicki, prod. Polska, 93 min