Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Film

Droga przez mękę

Recenzja filmu: „1917”, reż. Sam Mendes

„1917”, reż. Sam Mendes „1917”, reż. Sam Mendes Monolith Films / materiały prasowe
Film stara się gładko i płynnie wprowadzić widza w wewnętrzną przestrzeń rozdygotanych duchowo bohaterów.

Sensacyjny laureat Złotych Globów w dwóch najważniejszych kategoriach (za reżyserię i najlepszy dramat) zdobył też 10 oscarowych nominacji – co robi wrażenie. Ale przypinanie filmowi „1917” łatki wyjątkowego widowiska o równie wyśrubowanych ambicjach co „Cienka czerwona linia” albo „Full Metal Jacket” wydaje się mocno na wyrost. Antywojenna fantasmagoria Sama Mendesa to bardzo piękny, postapokaliptyczny spektakl rozegrany w okopach I wojny światowej, operatorski majstersztyk zaprojektowany tak, aby składał się z zaledwie dwóch ujęć kamery przechodzących z jasności w ciemność (jedno ma miejsce w ciągu dnia, a drugie po zachodzie słońca). Ma to oczywiście symboliczne znaczenie, tak samo jak wciągająca, kolista dramaturgia powracająca jakby do punktu wyjścia, uświadamiająca bezsens zabijania, przypominająca o wartościach domowego ogniska, do których bardzo tęsknią wyglądający jak senne zjawy żołnierze.

1917, reż. Sam Mendes, prod. USA, Wielka Brytania, 119 min

Polityka 4.2020 (3245) z dnia 21.01.2020; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Droga przez mękę"
Reklama