Kraj, w którym straszy
Recenzja filmu: „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, reż. Bartosz M. Kowalski
Pierwsza próba przeniesienia w realia polskie konwencji slashera, popularnych zwłaszcza w latach 80. krwawych horrorów, w których skąpo odziane nastolatki padają jak muchy pod ciosami brutalnych psychopatów, a ich wysportowani, tryskający testosteronem koledzy muszą się zmierzyć ze strachem i czekającymi ich torturami, stara się łączyć ogień z wodą. Czyli serwuje solidną dawkę obrzydliwego okrucieństwa, mrugając jednocześnie do widza, że to wszystko żart i przynęta dla wielbicieli „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” i sequeli „Koszmaru z ulicy Wiązów”. Na pytanie, po co dziś w Polsce takie kino, pada odpowiedź, która nie usatysfakcjonuje może wszystkich, ale warto ją usłyszeć.
W lesie dziś nie zaśnie nikt, reż. Bartosz M. Kowalski, prod. Polska, 102 min