Trudno o lepszą wizytówkę przemian w naszym regionie. Nie wyciąga się w niej afer gospodarczych, korupcji, nie pokazuje maszerujących ulicami neofaszystów. O pedofilii i grzechach kleru też nie pada ani jedno słowo oskarżenia. Gdzieś na prowincji umiera ukochana żona emerytowanego malarza amatora Vasila (Ivan Savov – po lewej). Artysta popada w coraz większe szaleństwo. Słyszy tajemnicze głosy, odwiedza wróżbitów, nocuje w lesie, wierząc, że zmarła ma mu coś istotnego jeszcze do przekazania. Jego syn, ateista i trzeźwo myślący fotograf (Ivan Barnev), próbuje jakoś te dziwactwa ogarnąć, ale najchętniej wsadziłby starego mężczyznę do domu wariatów. Cała ta tragifarsa okazuje się zasłoną dymną polegającą na ukazaniu życia w permanentnym kłamstwie. Pokolenie wychowane w komunizmie, które pozostawało na łasce partii, z niczego się nie rozliczyło. Wyrzuciło z pamięci wstydliwą przeszłość i od trzech dekad z dopisaną przez siebie heroiczną legendą tkwi w jakiejś nierzeczywistości.
Ojciec, reż. Kristyna Grozeva i Petar Valchanov, prod. Grecja, Bułgaria, 100 min