Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Stoned

◊ ◊ ◊

Według oficjalnej wersji Jones utopił się we własnym basenie odurzony alkoholem i narkotykami. Autorzy filmu utrzymują jednak, że został zamordowany. Nie jest to nowa sensacja, bo już wcześniej upubliczniano ten kryminalny wątek. Wynajęty przez Jonesa do remontu domu Frank Thorogood miał się przyznać na łożu śmierci w 1993 r., że własnoręcznie utopił Briana, który nie chciał mu zapłacić za wykonaną robotę. Nie ma więc zaskoczenia, jest natomiast kolejny przypadek żerowania na czarnej legendzie rocka – wcześniej mieliśmy utrzymane w takim samym tonie książki o Jimym Hendriksie, Elvisie Presleyu, Kurcie Cobainie.

Film Wooleya powiela dobrze znany obraz z życia gwiazd rocka „cudownych lat 60.”: wszechobecne narkotyki, seks, rozpasany hedonizm. Wniosek oczywisty: rację mieli konserwatywni strażnicy porządku moralnego, którzy muzykę rockową utożsamiali z ingerencją szatana. O tym, że na przełomie lat 60. i 70. powstawały rockowe arcydzieła, nie trzeba przekonywać starych fanów, którzy oczywiście wiedzą też wszystko o rzeczonej czarnej legendzie.

Gorzej z młodymi, bo oni po obejrzeniu „Stoned” (po polsku znaczyłoby to „nawalony”), gdzie, nawiasem mówiąc, nie ma dźwięków wykonywanych przez samych Stonesów (czyżby Jagger i Richards nie udzielili na to zgody?), będą wiedzieć tyle tylko, że Jones był wiecznie nawalony i chyba zasłużył na swoją nędzną śmierć.

 

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną