Kryzys twórczy pisarzy to wdzięczny temat eksploatowany w kinie na ogół z niezłym rezultatem. Tropy wiodą czasem do zabójczej relacji z psychofanem („Prawdziwa historia” Polańskiego). Kopalnią świetnych pomysłów zawsze wydaje się motyw mylenia rzeczywistości z fikcją przez popadającego w obłęd artystę („Lśnienie” Kubricka). Pracujący bez wytchnienia Steven Soderbergh poświęcił „Niech gadają” nieco innemu aspektowi – dość zawiłym związkom życia i twórczości, ale w kontekście inspiracji. Nie: co i dlaczego działa na wyobraźnię, tylko: jakie mogą być tego konsekwencje. W pierwszej kolejności dla osób, które zostały przez piszącego potraktowane instrumentalnie – jako tworzywo – i poczuły się z tego powodu zdradzone. Wiadomo, że najbardziej narażeni na taką sytuację są bliscy.
Niech gadają (Let Them All Talk), reż. Steven Soderbergh, prod. USA, 110 min, HBO GO