Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Powtórka z rozrywki

"Pulp Fiction" - film Quentina Tarantino na DVD

Po 12 latach od daty premiery najsłynniejszy film Quentina Tarantino„Pulp Fiction” znów pojawia się na ekranach. W przeciwieństwie dozremasterowanego i wydłużonego o ponad pół godziny klasycznego „CzasuApokalipsy” – także wprowadzonego ostatnio do kin – nie jest towydarzenie, tylko zwykła powtórka z rozrywki.

Dźwięk, obraz, montaż pozostały niezmienione. Dla tych, co „Pulp Fiction” nie widzieli (nie wierzę, że tacy widzowie gdzieś są), będzie to okazja do zapoznania się z kultowym dziełem ponowoczesnego kina, które wywróciło do góry dnem konwencję gangsterskiego thrillera. Dla reszty najciekawsze zapewne okaże się pytanie, jak bardzo nagrodzony Złotą Palmą w Cannes film jest nadal aktualny, zwłaszcza pod wpływem niezliczonej liczby naśladowców Tarantino. Śpieszę donieść, że „Pulp Fiction” zachowało, o dziwo, świeżość bezczelnego utworu grającego na nosie przyzwyczajeniom koneserów. Artystyczny zamysł reżysera, aby raz na zawsze wyrzucić z ekranu prawdziwe życie i zastąpić żywych ludzi marionetkami rodem z literatury brukowej, sprawdza się wybornie nawet teraz.

Punktem wyjścia „Pulp Fiction” są jak wiadomo trzy zazębiające się ze sobą nowele. Pierwsza opisuje perypetie gangstera, który ratuje z narkotycznego ciągu niezbyt wierną żonę szefa mafii. Bohaterem drugiej jest nieuczciwy bokser, który sprzedaje mecz mafii, ale potem łamie umowę i wpada w poważne tarapaty. W trzeciej – dwóch mało rozgarniętych kilerów zabija przypadkowo zakładnika i stara się usunąć jego ciało. Pomysłowa, rozbijająca linearny ciąg narracji konstrukcja burzy chronologię i wprowadza wrażenie chaotycznej dowolności.  

Jednak największą atrakcją postmodernistycznego pastiszu są wariackie, surrealistyczne dialogi, które weszły do codziennego języka i z lubością są przypominane przez fanów Tarantino, jak choćby ten o wyższości amerykańskiego „Big Maca” nad francuskim. Dodatkową przyjemność sprawia wyłapywanie oczywistych (ale nie dla wszystkich) skojarzeń z kinem klasy B i dobrą filmową tradycją (od Douglasa Sirka po Howarda Hawksa). Gatunkowe żarciki zaskakują i może nie aż tak jak za pierwszym razem, ale jednak wciąż śmieszą. A scena tańca Travolty i Thurman wygląda zawsze imponująco. Słowem, niezła zabawa ułożona z prostactwa, głupoty, trywialności, wulgaryzmów i komiksowej krwi podniesiona do rangi sztuki. 
 
Ocena: 5/6

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną