Dyskretny urok masażysty
Recenzja filmu: „Śniegu już nigdy nie będzie”, reż. Małgorzata Szumowska, Michał Englert
Im bardziej Małgorzata Szumowska odcina się od religijności, tym mocniej ten wątek powraca w jej filmach. „Twarz”, „Córka boga” były jawną kpiną z patriarchalnej wspólnoty oraz z naiwnych wyobrażeń o przyjściu zbawiciela. Wiarę w cuda reżyserka ośmiesza również w „Śniegu już nigdy nie będzie” – oficjalnie w ubiegłym roku zgłoszonym przez Polskę do Oscara. Nominacji, jak wiadomo, film nie dostał, choć zebrał sporo pozytywnych recenzji, a sama Szumowska zdążyła już nakręcić kolejny, „Infinite Storm” z hollywoodzką gwiazdą Naomi Watts.
W mieszającym gatunki „Śniegu już nigdy nie będzie” obiektem jej bezlitosnej oceny jest syta, zlaicyzowana, myśląca ekologicznie, jaśnie oświecona klasa średnia, do której zresztą artystka sama należy. Z jednej strony surrealistyczno-buńuelowska wizja kompletnego pogubienia mieszczuchów odgrodzonych od reszty świata w elitarnym osiedlu domów jednorodzinnych.
Śniegu już nigdy nie będzie, reż. Małgorzata Szumowska, Michał Englert, prod. Polska, Niemcy, 113 min