Recenzja serialu: „Historia Lisey”, reż. Pablo Larraín

Od pierwszych minut serialu wiadomo, że to dzieło Stephena Kinga.

Od pierwszych minut serialu wiadomo, że to dzieło Stephena Kinga. W „Historii Lisey” wracają tematy od lat dręczące go obsesyjnie: ceny, jaką przychodzi zapłacić za popularność i sławę, kruchości granicy między poczytalnością a obłędem, wreszcie – co stanie się z dorobkiem bestsellerowego autora po jego przedwczesnej śmierci. Tytułowa bohaterka wciąż próbuje się pogodzić z odejściem partnera, pisarza, którego książki odniosły niewiarygodny sukces. Nagabywana przez wydawców – i psychopatycznego fana – trzyma jego archiwum w ukryciu, świadoma, że publiczny wizerunek jej męża znacząco odbiega od prawdy o jego życiu naznaczonym tajemnicą, szaleństwem i bólem.

Historia Lisey (Lisey’s Story), reż. Pablo Larraín, Apple TV+, 8 odc.