Film

Szef wszystkich szefów

Najnowszy film Larsa von Triera „Szef wszystkich szefów” jest smutną komedią, na której śmiać się raczej nie ma z czego, chyba że z arogancji samego reżysera. Film przypomina amatorską produkcję zrealizowaną bez pieniędzy i przygotowania. Von Trier osobiście wygłasza zza kadru swoje uwagi do widzów, przyjmując rolę wszechobecnego narratora (szefa wszystkich szefów). Jednocześnie próbuje opowiedzieć groteskową historię o poszukiwaniu szefa przez zrozpaczonych pracowników informatycznej firmy zajmującej się prawdopodobnie e-biznesem.

Sytuacja niczym z surrealistycznego teatru Pirandella nie rozwija się jednak żywo. Przeciwnie, upodabnia się do kiepskiej psychodramy, a mało zabawne dialogi i zupełnie nieśmieszne sytuacje nie układają się w żadną oryginalną metaforę – jak przykładowo w „Idiotach”, opartych na podobnym pomyśle. Idea, aby wyrafinowany artysta i prowokator, za jakiego uchodzi Duńczyk, wziął się za komedię – gatunek stojący w sprzeczności z jego temperamentem i intelektualnymi ambicjami, może i była odważna.

Niemniej mizeria inscenizacyjna, luki w dramaturgii oraz słabe aktorstwo każą w tym wypadku myśleć o artystycznej katastrofie.

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Ukraina przegrywa wojnę na trzech frontach, czwarty nadchodzi. Jak długo tak się jeszcze da

Sytuacja Ukrainy przed trzecią zimą wojny rysuje się znacznie gorzej niż przed pierwszą i drugą. Na porażki w obronie przed napierającą Rosją nakłada się brak zdecydowania Zachodu.

Marek Świerczyński, Polityka Insight
04.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną