Drużyna złożona z obdarzonych nadludzkimi zdolnościami łotrów, socjopatów i zabójców musi uratować świat – w zamian za skrócenie wyroku czy inne więzienne przywileje. Ten koncept na miarę „Parszywej dwunastki” sprawdzał się w komiksach od dawna, lecz w nakręconej kilka lat temu superprodukcji (również noszącej tytuł „Legion samobójców”) nie wypalił: przychylnych recenzji doczekała się chyba jedynie Margot Robbie w pełnej energii roli Harley Quinn. Jednak Hollywood potencjalnie zyskownych pomysłów tak łatwo nie porzuca. Do realizacji kolejnego filmu producenci zatrudnili Jamesa Gunna – odpowiedzialnego za sukces „Strażników Galaktyki” – i pozwolili mu zacząć od początku. Do obsady wraca więc zaledwie kilka postaci z pierwszego filmu, a odświeżony Legion zyskuje nie tylko nowy skład (choć fantastyczna Robbie znów kradnie show), lecz przede wszystkim dziwaczny humor, dystans i anarchiczną brawurę komiksowego pierwowzoru.
Legion samobójców: The Suicide Squad, reż. James Gunn, prod. USA, 132 min