Z filmu na film czarny humor Roya Anderssona nabiera mroczniejszego zabarwienia. A jego smutna refleksja o świecie nieprzynoszącym żadnych trwałych korzyści konsekwentnie stacza się w otchłań medytacji na temat pustki oraz klęski człowieka w starciu z nieubłaganą koniecznością. W najnowszym obrazie szwedzkiego mistrza, składającym się jak zwykle ze statycznych mikroscenek o bezsilności, udręce i rezygnacji, zatytułowanym „O nieskończoności”, cała uwaga koncentruje się na destrukcyjnej sile czasu. Pytaniami, co z życia pozostaje, objęty jest ogół ludzkiego doświadczenia – od narodzin do śmierci, od naiwnego zachwytu, do utraty wiary, wojen i zabójstw.
O nieskończoności (Om det oändliga), reż. Roy Andersson, prod. Szwecja, Niemcy, Norwegia, 78 min