Ostatni taki Bond: nie tylko dlatego, że z głównej roli po piętnastu latach zrezygnował Daniel Craig. „Nie czas umierać” wydaje się szczytowym osiągnięciem serii – przynajmniej pod względem równowagi między bombastyczną akcją, napięciem, humorem i dramatem. Na ekranie dzieje się oczywiście dużo: CIA prosi Bonda – cieszącego się od kilku lat szpiegowską emeryturą – o pomoc w odnalezieniu zaginionego naukowca, który pracował dla brytyjskiego wywiadu nad bronią biologiczną, lecz najwyraźniej postanowił przejść na stronę tajemniczego i potężnego zleceniodawcy, Safina (Rami Malek). Tą samą sprawą zajmuje się nowa agentka 007, Nomi (Lashana Lynch), więc Bond będzie się musiał zwrócić przeciwko swoim dawnym przełożonym, a także zmierzyć z własną przeszłością: w manipulacjach Safina pojawiają się bowiem i złowieszcza organizacja Spectre, i dawna ukochana Bonda, Madeleine Swann (Léa Seydoux).
Nie czas umierać, (No Time to Die), reż. Cary Joji Fukunaga, prod. USA, 163 min