Kto zwątpił i uważa, że amerykański mainstream stać już wyłącznie na więcej remake’ów i kontynuacji, przeżyje szok. „Nie patrz w górę” jest jedną z najinteligentniejszych, a przy okazji bardzo zabawną parodią systemu, który ochoczo wszyscy globalnie współtworzymy. Chodzi o naszą obsesję na punkcie promocji i reklamy w telewizji, internecie, mediach społecznościowych; sondaży decydujących o tym, który polityk albo partia wygra wybory, teorii spiskowych i fake newsów nieodróżnialnych od prawdy rozsiewanych w sieci. W skrócie – o całą tę cyfrowo-wirtualną kakofonię, którą szczególnie młode pokolenie bierze za jedynie słuszną i liczącą się rzeczywistość. Wychodząc od znanej wszystkim sytuacji wałkowanej przez kino nie raz – jak zachowa się ludzkość w obliczu nieuchronnie nadciągającej katastrofy – Adam McKay („Big Short”, „Vice”, „Sukcesja”) przez prawie dwie i pół godziny uzmysławia nam, że nie ma wyjścia: nadal będziemy walczyli o klikalność, a show będzie trwać aż do samego końca.
Nie patrz w górę (Don’t Look Up), reż. Adam McKay, prod. USA, 145 min, na Netflixie od 24 grudnia