Zobaczyć niewidoczne
Recenzja filmu: „Duch śniegów”, reż. Marie Amiguet/Vincent Munier
Francuz Vincent Munier, światowej sławy autor zdjęć rzadkich gatunków zwierząt i dzikiej przyrody, poznając na krańcach Ziemi tereny nietknięte ręką człowieka, fotografuje powolny rytm natury, piękno doskonale zintegrowane z pejzażem. Uchwycenie w obiektywie białego wilka z Ellesmore, sowy arktycznej czy reniferów syberyjskich – niedostępnych dla zwykłych wędrowców – oprócz niesamowitej przygody, to obsesja Muniera. Kontemplacja kosmicznej harmonii prowadzi do obcowania z tajemnicą i swego rodzaju doświadczenia religijnego, jak u mistyków. Dokument o wyprawie w głąb Tybetu w poszukiwaniu pantery śnieżnej – stworzenia, które prawdopodobnie wyginęło – ma w sobie coś z herzogowskiego szaleństwa, równoważonego spotkaniem dwóch bratnich dusz. Munier, samotnik z wyboru, nazywający cywilizację antropocenu bezdusznym teatrem marionetek, zatrzymuje się na płaskowyżu na wysokości 5 tys. m w towarzystwie Sylvaina Tessona, pisarza, estety i filozofa również zafascynowanego cudami natury.
Duch śniegów (La Panthère des neiges), reż. Marie Amiguet/Vincent Munier, prod. Francja, 92 min