Film

Krew i żelazo

Recenzja filmu: „Wiking”, reż. Robert Eggers

„Wiking”, reż. Robert Eggers „Wiking”, reż. Robert Eggers UIP
Dzikie, brutalne, a zarazem bez reszty hipnotyzujące widowisko.

W porównaniu z poprzednimi dziełami Roberta Eggersa „Wiking”, ze swoim epickim rozmachem, dynamiczną akcją i gwiazdorską obsadą, najbardziej przypomina coś na kształt blockbustera. Ale to nie znaczy, że twórca „Czarownicy” i „Lighthouse” wkracza na grząskie terytorium komercyjnego kina. Jego film to szekspirowski dramat przeniesiony w czasy wczesnego średniowiecza, doprawiony nordycką mitologią i mistycyzmem. Eggers wraz ze współscenarzystą Sjónem sięgają po „Hamleta” – czy też, należałoby raczej powiedzieć, po jego staroislandzki pierwowzór, choć odniesień do Szekspira nie brakuje – by opowiedzieć historię Amletha (Alexander Skarsgård). Jako dorastający chłopiec był świadkiem śmierci ojca (Ethan Hawke) z rąk jego brata (Claes Bang). Sam Amleth ledwo uszedł z życiem, przysięgając stryjowi zemstę, a uprowadzonej przez niego matce (Nicole Kidman) ocalenie.

Wiking (The Northman), reż. Robert Eggers, prod. USA, 137 min

Polityka 17.2022 (3360) z dnia 19.04.2022; Afisz. Premiery; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Krew i żelazo"
Reklama