Recenzja filmu: „Trzy tysiące lat tęsknoty”, reż. George Miller

Wypuszczony z butelki dżinn obiecuje spełnić trzy życzenia, ale pragnienie bogactwa, sławy, podziwu zawsze ma tragiczne skutki.

Wypuszczony z butelki dżinn obiecuje spełnić trzy życzenia, ale pragnienie bogactwa, sławy, podziwu zawsze ma tragiczne skutki. Grana przez Tildę Swinton Alithea wie o tym doskonale: na co dzień zajmuje się narratologią, bada struktury opowieści, mitów i baśni, więc jej spotkanie z dżinnem (Idris Elba) przybiera niespodziewany obrót. Choć pochodzą z różnych światów, mają ze sobą wiele wspólnego. Zamknięci w hotelowym pokoju dzielą się sekretami swojego życia: ona opowiada o zdradzie i samotności z wyboru, on – o utraconej potędze, tęsknocie za miłością i setkach lat spędzonych w przymusowej niewoli.

Trzy tysiące lat tęsknoty (Three Thousand Years of Longing), reż. George Miller, USA, Australia, 108 min