Pierwsza kinowa adaptacja słynnego cyklu fantasy Ursuli K. Le Guin „Ziemiomorze” nie przyniesie satysfakcji miłośnikom prozy Amerykanki. Debiutancki rysunkowy film „Opowieści z Ziemiomorza” zrealizował Goro Miyazaki, syn mistrza japońskiej animacji Hayao Miyazakiego (autora m.in. wielokrotnie nagradzanego „Spirited Away”).
Historia młodego księcia Arrena, ojcobójcy i Arcymaga z Archipelagu, który pomaga uratować magiczną krainę przed katastrofą, posiada cechy przyzwoitej, filozofującej bajki dla dzieci. Lecz o fabularnej wierności oryginałowi czy też głębszych, antropologicznych asocjacjach, z których słyną powieści Le Guin, należy zapomnieć.
Film Miyazakiego przypomina raczej wariację na temat andersenowskiej „Królowej śniegu” okraszonej kilkoma taoistycznymi aforyzmami. Dużo w nim latających smoków, świecących mieczy, czarownic lękających się śmierci. A za mało grozy i mocy starych legend.
Ursula K. Le Guin na swej stronie internetowej zachwala stronę techniczną filmu, narzeka jednak na drastyczne zmiany w dramaturgii. Toshiemu Suzuki (producentowi ze studia Ghibli) powiedziała po wyjściu z kina: „To nie moja książka. To twój film. To dobry film”.