Gal bez chemii
Recenzja filmu: „Asteriks i Obeliks: Imperium Smoka”, reż. Guillaume Canet
Uwielbiane komiksy o Asteriksie teoretycznie powinny dostarczać gotowego materiału reżyserom, o ile jednak pełnometrażowe animacje zazwyczaj zachowują ducha oryginału, o tyle w filmach aktorskich udaje się to rzadko. Właściwie udało się raz, w „Misji Kleopatra”, która miała jednak premierę 20 lat temu. „Imperium Smoka” próbuje naśladować stylistykę tamtego filmu, wplatając do pretekstowej fabuły – Galowie pomagają chińskiej cesarzowej odzyskać kontrolę nad krajem, którego tron chce objąć chciwy uzurpator wspomagany przez Juliusza Cezara – popkulturowe cytaty: od kina wuxia, przez „Dirty Dancing”, po kompozycje Ennio Morricone.
Asteriks i Obeliks: Imperium Smoka (Astérix&Obélix: L’Empire du Milieu), reż. Guillaume Canet, prod. Francja, 112 min