Ukończone w przededniu wybuchu wojny w Ukrainie kino drogi o trudnej sztuce tworzenia patchworkowej rodziny ogląda się jak miłą sercu balladę, zbudowaną wedle najprostszej hollywoodzkiej receptury. Impulsywny tirowiec, budzący nieokrzesanym wyglądem raczej lęk niż zaufanie, zagłusza w sobie rozpacz po śmierci żony. Zamyka się w kabinie ciężarówki, rusza w trasę, zaniedbując wychowanie córeczki, pozostawionej pod opieką wynajętej Ukrainki. Wiszące w powietrzu kolejne nieszczęścia mobilizują go do zmiany strategii. Jego przemiana w kierunku dojrzałego ojcostwa wydaje się tematem bardzo na czasie. Od pewnego czasu Eryk Lubos chętnie podejmuje się ról znokautowanych przez życie brutali, skrywających pod maską nieprzyjemnej szorstkości kruchość i czułość. Tytułowa rola w „Tacie” została napisana specjalnie pod niego, zainspirowana popularnym teledyskiem Marii Peszek, gdzie zagrał podobną postać (także wyreżyserowanym przez Annę Maliszewską, debiutującą „Tatą” w fabularnym kinie). Efekt jest co najmniej zadowalający, a na komplementy zasłużyły też dwie partnerujące Lubosowi dziewczynki: Ukrainka Polina Gromova oraz Polka Klaudia Kurak, między którymi rodzi się siostrzana więź, podbijająca symboliczną warstwę tej opowieści.
Tata, reż. Anna Maliszewska, prod. Polska, Ukraina, 115 min