Jeśli polskie kino przygląda się scenie hiphopowej, to najchętniej z pozycji chłopackich i mitologicznych. Woli klimaty dresiarsko-gangsterskie, jakby ton nadawał tu wciąż niesławny dokument Sylwestra Latkowskiego „Blokersi”. „Zadra” próbuje niby od tego schematu uciekać, jedynie jednak po to, by wpaść w pułapkę innych narracyjnych klisz i fabularnych naiwności. Tytułowa bohaterka próbuje zaistnieć na scenie muzycznej – co ogranicza się do wrzucania kolejnych kawałków do internetu – ale wystarczy szczęśliwy traf i jeden (!) kilkuminutowy występ na żywo zapewnia jej aplauz publiki oraz udział w trasie najpopularniejszego rapera o ksywie Motyl. Kariera Zadry nabiera niezwykłego tempa, ale prowadzi też dziewczynę na manowce i niszczy jej relacje z rodziną i przyjaciółmi.
Zadra, reż. Grzegorz Mołda, prod. Polska, 89 min