Stan zawieszenia
Recenzja filmu: „Poprzednie życie (Past Lives)”, reż. Celine Song
Delikatny niczym poetycka strofa debiut fabularny Celine Song składa hołd uczuciu, które w naszej kulturze nazywamy romantycznym. W istocie jednak jest to bardziej złożona historia osnuta wokół przeznaczenia i podświadomości, snów, marzeń, ambicji poddanych próbie czasu. Para bohaterów zna się od wczesnego dzieciństwa. Natomiast relacja, o której opowiada młoda reżyserka, rozciągnięta jest na przeszło dwie dekady i różne kulturowo przestrzenie. Rzecz dotyczy dwojga Koreańczyków rozdzielonych w wieku 12 lat. Dziewczynka (w dorosłości gra ją Greta Lee) emigruje wraz z rodzicami do Toronto, po studiach na nowojorskim uniwersytecie wychodzi za mąż za Amerykanina, chce zostać pisarką piszącą po angielsku. Chłopak (Teo Yoo) zostaje w Seulu, odbywa służbę wojskową, zostaje inżynierem. Po wielu latach dzięki mediom społecznościowym udaje im się ponownie nawiązać kontakt. Niezwykłe w tej ulotnej opowieści o przyjaźni przeistaczającej się pod wpływem tęsknoty w głęboką duchową więź, która powinna spełnić się w miłości, lecz z powodu narastających różnic doświadczeń nie może, jest to, że brakuje słów, by ją opisać.
Poprzednie życie (Past Lives), reż. Celine Song, prod. USA, Korea Płd, 106 min