Leonard Bernstein był prawdopodobnie najwybitniejszym amerykańskim dyrygentem XX w., a jego sławę można porównać jedynie z histerycznym uwielbieniem, jakim darzono Beatlesów czy Stonesów. Zarówno w roli charyzmatycznego dyrygenta prowadzącego orkiestrę Filharmonii Nowojorskiej, jak i błyskotliwego wykładowcy z wdziękiem uwodzącego młodą publiczność, umiał sprawić, że zakochiwano się w nim tak jak w muzyce, którą wykonywał albo z wielkim powodzeniem sam komponował („West Side Story”). Z gwiazdami rocka łączyło go też bujne i dość chaotyczne życie osobiste stanowiące nić przewodnią zrealizowanej za prawie 100 mln dol. widowiskowej biografii wyreżyserowanej przez Bradleya Coopera, który wcielił się także w tytułową postać. „Maestro” to hołd złożony muzycznemu geniuszowi, ale też ciekawe studium miłosnej maskarady prowadzonej przy otwartej kurtynie.
Maestro, reż. Bradley Cooper, prod. USA, 129 min, Netflix