Francuzka Justine Triet zawsze robiła filmy o kobietach, które niełatwo zrozumieć. Przed „Anatomią upadku” nakręciła „Sybillę”, też wielopiętrowy, skomplikowany psychologicznie thriller o psychoanalityczce, która rezygnuje z zawodu, by wykorzystać zdobyte doświadczenie do napisania powieści opartej na zwierzeniach jednej ze swoich pacjentek z branży filmowej. W drugoplanowej roli niestabilnej emocjonalnie reżyserki obsadziła Sandrę Hüller, niemiecką aktorkę, której wyrafinowana, pełna niuansów gra stanowi z kolei najmocniejszy punkt nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes „Anatomii upadku”. Hüller rozwija tu jakby rolę z tamtego obrazu. Jest dojrzałą, odnoszącą sukcesy na międzynarodowym rynku powieściopisarką postawioną w stan oskarżenia za zamordowanie męża. Film narusza strefę komfortu, nie podsuwa łatwych rozwiązań, pozostawia widza w bezradności, nie wyjaśniając, po czyjej stronie leży wina.
Anatomia upadku (Anatomie d’une chute), reż. Justine Triet, prod. Francja, 150 min