To film dla ludzi o mocnych żołądkach – piszą czasami krytycy o horrorach. Lecz także w tym przypadku publiczności należy się podobne ostrzeżenie, choć związane raczej z nieludzką wręcz obfitością pokazywanych na ekranie dań. W recenzjach „Bulionu…” wraca określenie food porn, jak rzadko zasłużone – choć wydarzenia toczą się u schyłku XIX w., to film czasów Instagramu, pięknie fotografowanych, kuszących, wykwintnych, podlewanych winem rubinowo mieniącym się w kieliszkach rozświetlanych promieniami słońca. Jedzenie i jego przygotowywanie – nawet w większym stopniu niż spożywanie – są tu głównymi bohaterami. Spychają w cień ludzi: wybitnego szefa kuchni Dodina Bouffanta (Benoît Magimel) i pracującą dla niego utalentowaną kucharkę Eugénie (Juliette Binoche), którzy na francuskiej prowincji wyczarowują bajeczne dania i raczą nimi swoich przyjaciół. Oboje łączy jednak coś więcej niż kulinarna pasja: kochają się, potrzebują, żyją razem, a jednocześnie osobno.
Bulion i inne namiętności, reż. Tran Anh Hung, prod. Francja, 134 min