Być może nie da się zekranizować albumów Tadeusza Baranowskiego – z ich surrealistycznym humorem, grami słownymi, bogatymi literackimi odniesieniami. Jednak Wojciech Wawszczyk – znakomity komiksiarz i ceniony animator – udowodnił, że można z powodzeniem oddać na ekranie ich ducha. Jego film, w znacznej mierze czerpiący z tomów „Podróż smokiem Diplodokiem” i „Antresolka profesorka Nerwosolka”, to piękny hołd złożony nie tylko Baranowskiemu, lecz także komiksowi jako sztuce.
Polscy animatorzy nie mają takich możliwości jak wielkie zachodnie studia, więc „Smok Diplodok” powstawał grubo ponad dekadę, wielkim nakładem sił, za to z niesłabnącą wiarą w sukces. Powstał jeden z najlepszych od lat polskich filmów dla dzieci, a i dorosłym oferujący coś więcej niż nostalgiczną wyprawę do przeszłości. Uniwersalny (zbierał entuzjastyczne recenzje po premierze na festiwalu animacji w Annecy), mądry, dowcipny, pełen ukrytych popkulturowych smaczków, które są jednak przyprawą, a nie – jak to zbyt często bywa – esencją opowieści.
Smok Diplodok, reż. Wojciech Wawszczyk, prod. Polska, 93 min