Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Na złamanie karku

Multietniczna Praga w satyrze, która bawi i wzrusza.

Po interesującej, ale jednak niezbyt udanej „Piękności w opałach” Jana Hrebejka wchodzi na ekrany poprzedni film tego reżysera „Na złamanie karku” z 2004 r.

Jest to smutna komedia, a właściwie satyra z zacięciem społecznym rozgrywająca się we współczesnej Pradze. W filmie zabytkowa stolica przypomina multietniczny tygiel, w którym mieszają się i walczą ze sobą rozmaite mniejszości. Z południa ściągają tu azjatyccy emigranci. Rodowici mieszkańcy skarżą się na zakłócających porządek Romów, których najchętniej wsadziliby do getta. Po ulicach wałęsają się bezrobotni przybysze nie wiadomo skąd, a porządek gotowi są zaprowadzić nacjonaliści z piłkarskiego klubu Sparta Praga. Wielokulturowa mozaika poddana presji globalizacji pod dyktando Ameryki jest ukazana subtelnie, bez nachalnego cytowania gazetowej publicystyki. A ponadto znajduje ciekawe odzwierciedlenie w losach bohaterów, desperacko walczących o to, by scalić trudne do utrzymania więzi rodzinne.

Filmując wielopokoleniowy portret ponowoczesnego społeczeństwa Europy Wschodniej w stanie rozpadu, Hrebejk zachowuje dystans, fantastycznie posługuje się ironią. Aktorzy nie przesadzają z groteskowym wyolbrzymianiem przywar granych przez nich postaci. Ale najważniejsze – „Na złamanie karku” bawi i wzrusza, co w dzisiejszym kinie wcale nie zdarza się często.

Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

Dzieciobójcy z Czernik. Każdy tu wiedział o Piotrze G., tylko organy nie wierzyły

Dom pośrodku wsi, zasłonięte okna, cicho. Mieszkają dzieci żywe i martwe.

Marcin Kołodziejczyk
30.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną