Film

Na złamanie karku

Multietniczna Praga w satyrze, która bawi i wzrusza.

Po interesującej, ale jednak niezbyt udanej „Piękności w opałach” Jana Hrebejka wchodzi na ekrany poprzedni film tego reżysera „Na złamanie karku” z 2004 r.

Jest to smutna komedia, a właściwie satyra z zacięciem społecznym rozgrywająca się we współczesnej Pradze. W filmie zabytkowa stolica przypomina multietniczny tygiel, w którym mieszają się i walczą ze sobą rozmaite mniejszości. Z południa ściągają tu azjatyccy emigranci. Rodowici mieszkańcy skarżą się na zakłócających porządek Romów, których najchętniej wsadziliby do getta. Po ulicach wałęsają się bezrobotni przybysze nie wiadomo skąd, a porządek gotowi są zaprowadzić nacjonaliści z piłkarskiego klubu Sparta Praga. Wielokulturowa mozaika poddana presji globalizacji pod dyktando Ameryki jest ukazana subtelnie, bez nachalnego cytowania gazetowej publicystyki. A ponadto znajduje ciekawe odzwierciedlenie w losach bohaterów, desperacko walczących o to, by scalić trudne do utrzymania więzi rodzinne.

Filmując wielopokoleniowy portret ponowoczesnego społeczeństwa Europy Wschodniej w stanie rozpadu, Hrebejk zachowuje dystans, fantastycznie posługuje się ironią. Aktorzy nie przesadzają z groteskowym wyolbrzymianiem przywar granych przez nich postaci. Ale najważniejsze – „Na złamanie karku” bawi i wzrusza, co w dzisiejszym kinie wcale nie zdarza się często.

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną