Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Jerzy i klucz do nauki

Recenzja książki: Lucy i Stephen Hawking, "Jerzy i tajny klucz do Wszechświata"

Coś rozwijającego dla małych naukowców.
Wyd. Nasza Księgarnia/materiały prasowe

Swego czasu próbowałam (niestety, niezbyt skutecznie) dostać się na zajęcia centrum kultury Kopernik, organizowane w ramach festiwalu nauki. Moje dzieci garną się do wszelkiego rodzaju doświadczeń i eksperymentów do tego stopnia, że rano wychodząc do pracy często dostaję listę dziwnych – przynajmniej w moim odczuciu – rzeczy, które nam się przydadzą wieczorem do naszych domowych wynalazków. Są to niezapomniane doświadczenia, które zostawiają ślady nie tylko w umysłach moich latorośli, ale i zdarza się, że pociągają za sobą... pewne straty w domu. Jednak satysfakcja jest  zawsze wielka, a emocje ogromne.

Po lekturze książki Lucy i Stephena Hawkingów „Jerzy i tajny klucz do Wszechświata” przybyła nam nowa pasja – astronomia. No, może nie tylko astronomia, ale i pociąg do nauki o budowaniu pojazdów na Marsa. Do rozdziału o marsjańskiegj atmosferze i znajdujących się tam złożach zamarzniętej wody dotarliśmy dość szybko i bez przestojów. Potem nastąpiła przerwa badawcza, w czasie której odwiedziliśmy planetarium i spędziliśmy kilka wieczorów na poznawaniu działania łazików Spirit i Opportunity, wysłanych na Marsa przez NASA. Natychmiast rozpoczęliśmy pracę nad naszym pojazdem.

Myślę, że dzieci poczuły się potraktowane przez autorów książki bardzo serio, zostały zaproszone do zapoznania się z tematami pozornie zarezerwowanymi dla uczonych (tak samo główny bohater książek Hawkinga - ten jest dopuszczony do narady międzynarodowych sław). Bo w końcu odpowiedzi na stawiane dzisiaj przez naukę pytania należą w dużym stopniu do następnego pokolenia.

W książce  wszyscy chcą posłuchać opinii chłopca jako osoby, która będzie żyła w przyszłości, której losy decydują się teraz.

Reklama