Festiwal stworzony w 1961 r. (początkowo o zasięgu ogólnopolskim, po trzech latach – już także międzynarodowym) ewoluował przez półwiecze wraz ze zmieniającą się cywilizacją i formułą kina. Wizytówką krakowskiej imprezy jest od zawsze (niezależnie od tego, jak wiele wspaniałych filmów animowanych i krótkich fabuł zdobywało tu nagrody) film dokumentalny o ludziach, uwrażliwiony zarówno na społeczny, jak i psychologiczny, i duchowy wymiar egzystencji. Niezapomnianym wyrazem tej podwójności było nagrodzenie tu w 1979 r. Złotym Lajkonikiem dla najlepszego filmu polskiego dwóch dokumentów Krzysztofa Kieślowskiego ex aequo: „Z punktu widzenia nocnego portiera” (na przykładzie postaci tytułowej ukazującego niebezpieczeństwo hodowania przez system osobowości autorytarnej) i „Siedmiu kobiet w różnym wieku” (uniwersalnego dzieła o losie).
Wspaniałym nawiązaniem do tej tradycji była w tym roku obecność na Festiwalu laureata nagrody Smoka Smoków (przyznawanej od 1998 r. „za wkład w rozwój światowego kina”, w domyśle – właśnie kina poza pełnometrażową fabułą) Jonasa Mekasa. Ten 88-letni Litwin z urodzenia, a od 60 lat – mistrz, weteran i stróż tradycji amerykańskiej awangardy filmowej (ale i poeta – przed dekadą amerykański wybór przekładów jego litewskich wierszy opatrzył entuzjastyczną przedmową Czesław Miłosz), żeby odebrać nagrodę, po raz pierwszy odwiedził Polskę.
Wciąż w świetnej formie, ze Smokiem Smoków w ręce, wygłosił w kinie Kijów swój płomienny – jak sam go nazwał – „krakowski manifest” w obronie oryginalnych nośników, na których powstały filmy: to, co nakręcone zostało na taśmie 35-mm, ma być zawsze wyświetlane na taśmie 35-mm; to, co powstało na szesnastce, ma być pokazywane wyłącznie na szesnastce.